niedziela, 12 maja 2013

ROZDZIAŁ VIII Bal


Jesienne słońce usilnie starało się wygrać zaciętą walkę z chmurami. Był to  ostatni dzień października, ukochanego miesiąca Hermiony. Sama nie potrafiła wyjaśnić dlaczego tak jest, trzeba było to zaakceptować i tyle. Dlatego zaraz po ostatniej piątkowej lekcji wybiegła z sali prosto na błonia. Założyła okulary przeciwsłoneczne, zarzuciła nogę na nogę i wygodnie rozsiadła się na ławce delektując się ostatnimi promieniami cieplutkiego słońca. Nie wiedziała dlaczego, ale poczuła wewnętrzny spokój. Niby nie ustatkowała się jeszcze, ale wiedziała jakie życie chce wieść, w którą iść stronę. Pierwszym jej sukcesem było pozbycie się Wszystkiego-Się-Boję-Co-Związane-Z-Chłopakami-Hermiony. Cieszyła się w tego bardzo. Była bardzo wdzięczna Ginny, że wymusiła na niej zmiany. Czasy się zmieniły i nareszcie ona też. Trochę martwiło ją to, że nie ma już kontaktu z Harrym i Ronem, ale miała Gin i była naprawdę szczęśliwa. Dzisiejszy dzień był dla niej ostoją, ulubionym dniem w calusieńkim roku. Nie zorientowała się kiedy zasnęła i śniła o czymś bardzo szczęśliwym.
- No jasna cholera Hermiona! – czyjś zdenerwowany głos wyrwał ją z sennych marzeń.
- Merline, co się dzieje?! – zapytała zdezorientowana przecierając zaspane oczy.
- Szukam Cię od prawie godziny! – Hermiona zobaczyła przed twarzą burzę rudych włosów i bardzo groźny grymas.
- Gin, ale mnie przestraszyłaś!
- Ja? Ja przestraszyłam Ciebie? Czyś Ty oszalała! To Ty przestraszyłaś mnie.
- Ja Ciebie? Dlaczego?
- BO JUŻ OD GODZINY POWINNYŚMY SIĘ SZYKOWAĆ BA BAL – jej przyjaciółka w końcu wybuchnęła.
- Jaki bal, co Ty bredzisz?
- ZAPOMNIAŁAŚ? No nie wierzę! Lekcje zrobić pamiętasz, urodziny wszystkich pamiętasz, pamiętasz nawet pogodę siedemnaście dni temu o 12:34, ale o najważniejszych rzeczach zapominasz!
- No tak, było słonecznie pamiętam ten dzień. Siedziałam wtedy na eliksirach ze Snapem  i wkurwiałam się, że w jego klasie nie ma okien i…
- Guzik mnie obchodzi co robiłaś o 12 ileśtam kiedyśtam! Zbieraj się i idziemy do Zamku!
- Kiedy Gin ja nawet nie mam sukienki. Kompletnie wyleciało mi to z głowy. No i wizja spędzenia dzisiejszego wieczoru z Malfoyem. Brrrr na samą myśl mam dreszcze. Ja chyba zostanę tutaj, jest tak ciepło i przyjemnie. A nie to co w lodowatych ramionach tego dupka!
- Ramionach uuuuu ja nic nie wspominałam o tym, że będziecie się obściskiwać, ale jeśli tylko o tym marzysz… - zakpiła z niej Ginny.
- Oj dziewczyno tyś chyba rozum straciła! To było tylko porównanie, niczego sobie nie myśl przypadkiem – Hermiona pogroziła jej palcem
- Dobra, my tu gadu gadu, a za 2 godziny zaczyna się impreza.
- Impreza? Sztywny bal w sukniach i garniturach, jak zawsze.
- Nie zapominaj, że jesteśmy w 7 klasie! Po 22 wyrzucamy młodych i rozkręcamy wszystko.
- Pff młodych, Ty też jesteś młodsza! – Hermi uśmiechnęła się wrednie.
- Nie ma opcji, ja zostaje. Jestem, kochanie, z Tobą w klasie tak dla przypomnienia. I to dzięki Tobie kontynuując to przypominanie. Jesteś tak zapatrzona w swojego towarzysza z ławki, że już mnie nie zauważasz?
- Siedzę z nim bo muszę! – żachnęła się brunetka – przestań pieprzyć i chodź już.
- No nareszcie jakaś decyzja – westchnęła Ruda i pobiegła ile sił w nogach w stronę swojego dormitorium ciągnąc nieszczęśliwą Hermionę za sobą. 
            Ginny dzieliła dormitorium jeszcze z dwiema dziewczynami, ale te poszły do swoich koleżanek, więc dziewczyny miały całe pomieszczenie dla siebie. Ginny latała tam i spowrotem jak burza w poszukiwaniu idealnych dodatków do kreacji, które też jeszcze musiała skombinować. Że też nie wpadły na to, żeby pójść wcześniej do Hogsmeade! Teraz musiała w popłochu znaleźć dwie super sukienki, żeby obydwie były najpiękniejsze tego wieczora. Hermiona siedziała na łóżku i tylko głupkowato się uśmiechała. W sumie nawet nabrała ochoty na bal, no i na późniejszą obiecaną imprezę.
- Nareszcie! – krzyknęła Ginny i rzuciła w Hermionę jej ubraniami jak to miała w zwyczaju – dobrze, że nosimy ten sam rozmiar! – rzuciła na odchodnym i poszła się przebrać do łazienki. Brunetka zaczęła przyglądać się zwitkowi rzeczy i starała się połapać co jest czym, aby się w końcu ubrać i mieć to całe SZYKOWANIE z głowy. Pierwsze co jej przyszło do głowy to : zabiję ją, przecież to jest zdecydowanie z krótkie!, ale potem pomyślała, że można trochę poeksperymentować i szybko założyła kuse ubranie. Przejrzała się w dużym lustrze i z zadowoleniem otaksowała swoje obicie. Wyglądała cudownie. Jeszcze tylko szybko podkręciła sobie loki. W tym czasie z łazienki wyszła Gin. Wyglądała pięknie. Kolor sukienki idealnie podkreślał jej włosy, a szpilki skutecznie wydłużały bardzo zgrabne nogi. Ginny zdecydowanie robiła ogromne wrażenie. Włosy szybciutko wyprostowała i zabrała się do malowania. Delikatny makijaż, zero tapety i były gotowe. Wyrobiły się na 19:30. Bal rozpoczynał się o 20.
- Idziemy? – zapytała wyszykowana Hermiona.
- Blaise ma po mnie przyjść. Poczekaj, pójdziemy we trójkę.
- Niee, ja i tak chciałam być wcześniej, żeby ogarnąć wszystko.
- Co tam jest do ogarniania? Wszystko już zrobione przecież.
- Oh jako Prefekt powinnam być przed czasem i tyle.
- Mogłabyś czasem dopuścić.
- Mogłabym, ale nie odpuszczę, przecież wiesz.
- Wiem wiem..
- Do zobaczenia kociaku!
- Mrau – odpowiedziała Ginny wykonując gest drapieżnego kotka wystawiającego pazurki. Wyglądała mega seksownie. Hahah ten Blaise to ma szczęście pomyślała Hermiona i udała się w stronę pokoju wspólnego Gryffindoru i wyjścia przez portret Grubej Damy.  Lubiła to miejsce, niestety musiała się z nim pożegnać już na samym początku roku i chyba nie żałuje. W prywatnym dormitorium nikt jej nie przeszkadza. Jest dobrze. Maszerowała dziarsko ciemnymi korytarzami w stronę Wielkiej Sali. W pewnym momencie zauważyła ciemną postać opierającą się nonszalancko o ścianę. Przez głowę przemknęło jej, żeby wziąć nogi za pas i uciekać, ale tylko podniosła wyżej brodę i śmiało szła dalej.  Im bardziej zbliżała się do niezidentyfikowanej postaci tym bardziej łomotało jej serce. Z mroku wyłaniały się blond włosy i idealna postura. Malfoy.
- Czekałem na Ciebie – głowę miał opuszczoną nisko, patrzył na nią spod już długiej, platynowej grzywki. Ręce miał włożone w kieszenie od idealnie wykrojonych czarnych spodni od garnituru, w nie włożona była śnieżnobiała koszula. Na szyi miał zawiązany zielony krawat z godłem Slytherinu. Wyglądał… nieziemsko. Dlatego Hermiona stanęła jak wryta i patrzyła się w niego cielęcymi oczyma.
- N-n-n-na mnie? – wydukała.
- Masz jedyną marynarkę pasującą mi do tych spodni – szepnął blondyn i intensywnie popatrzył jej się w oczy.
- Oh tak, jasne – Hermiona zdołała się jakimś cudem opanować. Zimna krew, trzymaj zimną krew powtarzała sobie w głowie jak mantrę. W końcu ruszyła się z miejsca i podeszła bliżej chłopaka.
- To idziesz ze mną czy będziesz tutaj tak stał i uwodził inne dziewczyny? – rzuciła od niechcenia.
- Uwodził? A Ciebie uwiodłem? – zapytał się z nonszalanckim uśmiechem odrywając plecy od ściany i ruszając za Hermioną.
- Możesz sobie tylko pomarzyć! – zakpiła i ruszyła w stronę dormitorium.
            Merlinie. Jak ona ślicznie wyglądała. Czarna sukienka idealnie wręcz podkreślała jej wyśmienitą figurę. Nogi idealnie prezentowały się w szpilkach z czerwoną podeszwą. Była lekko wyzywająca, ale jaka seksowna. No i umiała chodzić w wysokich obcasach, co było rzadko spotykane  u dziewczyn noszących wysokie szpile. Draco szedł za nią powoli i dokładnie analizował każdy skrawek jej ciała. Sam się sobie dziwił, że myśli w TEN sposób o szlamie Granger, ale uwielbiał piękne kobiety. Nie mógł im się oprzeć. W tych czasach status krwi nie liczył się jak wcześniej. Z resztą. Jego myśli znał tylko on. No i jeszcze chyba Zabini się domyślał. Mniejsza o to. Dotarli w końcu pod drzwi ich dormitorium, żadne nie odezwało się słowem. Draco otworzył je i przepuścił Hermionę. Ta uśmiechnęła się zdziwiona i poprowadziła go do swojej części sypialni. Ślizgon nigdy wcześniej tu nie był, więc rozglądał się zaciekawiony. Tak jak myślał, każdy centymetr był wypełniony książkami i pergaminami oprócz szerokiego parapetu wypełnionego złoto-czerwonymi poduszkami.
- Trzymaj – Hermiona rzuciła mu dwie marynarki, a on zręcznie je złapał.
- Dzięki – powiedział i ruszył w stronę łazienki, żeby przejść do swojego dormitorium.
            Po wyjściu chłopaka brunetka musiała trochę ochłonąć. Nie wiedziała czemu zrobiło jej się cholernie gorąco i podeszła do okna. Owiał ją przyjemny i zimny wiaterek. Poczekała aż zrobi jej się chłodniej, przejrzała się w lustrze i poprawiła włosy. Odetchnęła głęboko i już była gotowa żeby wyjść. Przeszła przez pusty salon i zaraz po wyjściu natknęła się na Dracona.
- Pomyślałem, że jako para powinniśmy pójść tam razem – tak naprawdę to po prostu chciał na nią znowu popatrzeć, nie mógł się oprzeć. Bez dwóch zdań chciałby wejść na bal z taką pięknością.
- W sumie masz racje, nie sądzisz, że zrobimy zamieszanie? – zapytała trochę pewniejsza siebie Hermiona.
- Nie dbam o to – powiedział chłopak i poszedł w stronę Wielkiej Sali. Kiedy dotarli na miejsce sporo osób już  przyszło. Wszystkie dziewczyny wyglądały olśniewająco, a faceci nieziemsko przystojnie. Dziwne, bo Hermiona nie mogła nigdzie wypatrzeć Harrego i Rona. Ciekawe czy przyjdą. Dracon szybko się ulotnił, a do dziewczyny podbiegła uradowana Ginny.
- Miałaś być wcześniej, a nie dość, że się spóźniłaś pół godziny to jeszcze przychodzisz ramię w ramię z Draco! Co tu się dzieje?
- Pewna obślizgła fretka okazuje się jednak nie być taką obślizgłą jak się mogło wydawać, ot co! – powiedziała trochę tajemniczo dziewczyna. Po chwili jednak zorientowała się, że Ruda niezbyt pojęła aluzję więc szybko wyjaśniła – Oddawałam Draco marynarki, bo miał już deficyt.
- Aaaa spoko – powiedziała Gin – chodź idziemy się czegoś napić przed oficjalnym rozpoczęciem balu. Poszły w stronę baru udekorowanego w dynie i świece. No tak Noc Duchów, Halloween. Cała Wielka Sala była w podobnych klimatach. W drinkach pływały tandetne atrapy wydłubanych oczu, czy sztucznych szczęk. Niektóre dziewczyny nawet ubrały się w stereotypowe czapki czarownic. To była dobra noc na zabawę. Przyjaciółki zamówiły po szklaneczce z procentami i usiadły na wysokich barowych stołkach, żeby mieć najlepszy widok na wszystkich wchodzących do Sali. Na ich nieszczęście właśnie wpadła do środka wielka zielona kulka, która okazała się pędzącą Astorią. Zgrabnie wylądowała w ramionach Dracona. Hermionę trochę to ukuło w okolice serca, dziwne. Na salę wszedł Dyrektor i oficjalnie rozpoczął imprezę. Tradycyjnie pierwszy taniec należał do przybyłych par. Więc Dumbledore poprosił do tańca McGonagall i w końcu prawie wszyscy wirowali na parkiecie.
- Mogę prosić? – Hermionę z zadumy wyrwał męski głos.
- Sam powiedziałeś, że nie mam wyjścia Draco – odpowiedziała i delikatnie położyła swoją dłoń na jego dłoni. Z wielką gracją wyprowadził ją na środek parkietu. Położył jedną rękę na jej tali, a długą lekko uniósł tworząc tradycyjną ramę do walca. No tak mogłam się tego spodziewać westchnęła w myślach. Ślizgon był świetnym tancerzem. Pewnie prowadził ją po parkiecie. Wirowali. Po chwili wszystkie pary oczu wpatrywały się w nich. Niecodzienny widok. Potem chyba jednak stwierdzili, że robią to bo muszą, przecież inaczej on by nie dotknął szlamy. Nie wiedzieli, że każde z nich przeżywa tę chwilę inaczej. Draco wpatrywał się w nią tymi swoimi stalowymi oczami. W miejscach jego rąk Hermiona czuła przyjemne mrowienie. Takiej intensywności doznań jeszcze nie doświadczyła nigdy. Świat się dla niej zatrzymał. Kiedy skończyła się piosenka ze smutkiem oderwali się od siebie. Dziewczyna zaczarowana odeszła w stronę swojego miejsca.
- Wyglądaliście pięknie.
- Hmmm coo? – odpowiedziała zdezorientowana, zamyślona Hermi.
- Mówię, że wyglądaliście pięknie. Ty i Dracon. – powtórzyła Ginny.
- A daj spokój, jeden wymuszony taniec. To się więcej nie powtórzy. – westchnęła rozczarowana.
- A chciałabyś? – zapytała z nadzieją Ruda. Od dawna przypatrywała się tej dwójce. Od początku roku zachowywali się inaczej. Rozmawiała o tym z Blaisem. Wiedziała, że żadne z nich się nie przełamie tak szybko jak ona i Zabini. To będzie ciężka praca, jak hartowanie żelaza. Żmudne i powolne. Jednak warte wysiłku, jeśli tylko by obydwoje chcieli..zauważyć siebie.
- To nie ma znaczenia Gin. Nie powtórzy się i tyle – Hermiona bardzo posmutniała, więc została zaciągnięta  przez przyjaciółkę w stronę baru po coś mocniejszego. Siedziały i piły, straciły rachubę. Raz po raz po Ginny przychodził Blaise i wyciągał pijaną już dziewczynę na parkiet. O 22 młodsze klasy rozeszły się do siebie. Na Sali został tylko 7 rocznik. Nauczyciele dawno się rozeszli. Było dużo alkoholu i dobra muzyka. Impreza rozkręcił się na całego. Brunetka mocno pijana odmawiała kolejnym amantom tańca. Siedziała, czekała na Ginny i dobrze się bawiła. W pewnym momencie ktoś podszedł do niej od tyłu i mocno chwycił ją w pasie. Draco.
- Mmmmm ładnie pachniesz – westchnęła niekontrolowanie. Alkohol robił z nią co chciał.
- Zatańczysz? – zapytał. Chyba odpowiedziała mu twierdząco, bo wstała od baru i poszła na parkiet. Potem urwał jej się film.

10 komentarzy:

  1. Auć xd upiła się xd no nie ładnie :D
    Czekam na wiecej :p

    OdpowiedzUsuń
  2. huhuhuh! no ciekawe co się stało później :D czekam na następny! pozdrawia :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawa jestem, jak się ta akcja rozwinie :D

    OdpowiedzUsuń
  4. łaa, się dzieje :D
    dodawaj szybko nowy rozdział :P

    OdpowiedzUsuń
  5. fajne fajne! czekam na następny!

    OdpowiedzUsuń
  6. Urwał się film? Noo tego to się nie spodziewałam, mam nadzieję, że wszystko się wyjaśni. Podoba mi się jak piszesz, fajnie się czyta, nie wyłapałam błędów, ani nic podobnego. Czekam na następny rozdział. Pozdrawiam A.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki, staram się unikać błędów, ale nurtuje mnie dlaczego wszyscy chcą kogoś do betowania? Ja też powinnam kogoś znaleźć, mimo, że nie widzę takiej potrzeby? I'm so confused ;/ Dzięki za takie komentarze, dodają skrzydeł wenie <3

      Usuń
  7. Kiedy będzie następny rozdział?

    OdpowiedzUsuń