-
Cześć szalona! – Hermiona dopiero teraz zauważyła, że z Ginny przyszedł Zabini
i nie kto inny, tylko Malfoy! – Czy mi się tylko wydaje, czy to popołudnie
miało być nasze? – zapytała sceptycznie.
-
Niestety – zanegował wesoło Blaise – z Ginny dobrowolnie się nie dzielę!
Będziesz miała jakoś wytrzymać moje towarzystwo Piękna.
-
Ej, ej! – pacnęła go w ramie Ruda- bo mi się tu jeszcze zakochasz głupolu!
-
Już jestem zakochany – wymruczał jej prosto w usta i zaczęli się namiętnie
całować. Po chwili dziewczyna oplotła go nogami w biodrach i przewrócili się na
ziemię nie przestając zawiłej walki o dominację w pocałunku.
-
Fuuuu – Hermi i Draco w tym samym czasie się wzdrygnęli, ale następnie
uśmiechnęli się szeroko. Zarówno jedno jak i drugie było bardzo szczęśliwe z
powodu udanego związku swojego przyjaciela.
Malfoy chwilę patrzył się na parę, potem
jednak przerzucił swój szklanoniebieski wzrok na Hermionę. Patrzyła się
uparcie w książkę i nie ponosiła wzroku ani na niego, ani na Ginny. Wydawało mu
się, że chyba traktuje całowanie jak coś intymnego, nie na pokaz. Wyjątkowa
była, nie da się zaprzeczyć, że nie. Szybka decyzja i już siedział koło niej.
Blisko, może nawet trochę za blisko. Była taka drobna. Widział, że nie czyta,
bo od dawna nie przerzuciła kartki. Co on ma teraz zrobić? Następnym razem pomyśl najpierw za nim coś zrobisz kretynie! Mógłby
być teraz na siebie zły, ale to i tak by nie przyniosło żadnego skutku, dlatego
po prostu siedział i milczał.
Zabini z Ginny przyglądali im się z
niewielkiej odległości leżąc na miękkiej trawie. Ona położyła mu głowę na
torsie i po prosu wchłaniali ostatnie słońce, kontemplowali swoją obecność.
Cieszyli się życiem jak nigdy wcześniej. Wiedzieli, że to cud, że siebie mają i
mimo, że potrafią się kłócić to jednak nie potrafią się na siebie złościć.
Wspominali wczorajszą noc…
Było
już po pierwszej rano. Hermiona znowu szalała na parkiecie z Draco, obydwoje
byli mocno wstawieni. Ginny przyglądała im się ze stołka barowego. Chciałaby
bardzo, żeby tych dwóch przestało patrzyć na siebie wilkiem. Tera, kiedy ona
jest z Blaisem często spotykała Dracona i nie uważała, żeby chłopak był zły.
Nie był idealny, nikt nie był. Nawet Zabini, może TYM BARDZIEJ Zabini. Malfoy
był sobą, może trochę zagubiony. Nie potrafił się do tego przyznać, ale ona
widział czasem smutek w jego oczach. Był twardy, ale potrzebował kogoś przy kim
mógłby być szczęśliwy… Poczuła, że ktoś ją gwałtownie bierze na ręce i aż
pisnęła.
- Kociaku, już późno. Może przespałabyś się
dzisiaj u mnie?
- Blaise… - Ruda mimo,
że była pijana wiedziała co się dzieje… Lubiła go bardzo, może nawet kochała,
ale…
- Spokojnie, będę
grzeczny! – obiecał.
- Dobrze, zgadzam się –
pocałowała go w idealnie wykrojone usta. Był taki czuły. Potrzebowała go
właśnie takiego. Ona sama była narwana, w jego ramionach odnajdywała to, czego
nie potrafiła sama sobie zapewnić. Bezpieczeństwo.
- Czekaj – zatrzymała
go – nie mogę zostawić Hermiony samej tutaj.
- Da sobie radę, to
duża dziewczynka.
- Może i duża, ale
kompletnie pijana.
- Do dormitorium trafi!
- Jesteś tego pewien?
- Nie – wyszeptał jej
do ucha – ale zawsze jest tu jeszcze Draco…
- Sprytne, nie powiem!
– ucieszyła się dziewczyna – tylko, że jeśli coś się stanie, to ona mnie potem
zabije.
- Chyba warto
zaryzykować, co? – Blaise już ruszał w stronę lochów niosąc dziewczynę na
rękach.
- Masz rację, warto. –
Ginny już nie miała wątpliwości, że Hermiona będzie miała bardzo dobrą opiekę.
Nie lubiła ingerować w czyjeś sprawy, ale Ci dwoje potrzebowali jakiegoś
katalizatora, żeby przyspieszyć ich spotkanie w połowie. Objęła rękami szyję
swojego chłopaka i wtuliła się w niego. On tylko pocałował ją w głowę i podążał
w stronę swojego dormitorium. Kiedy doszedł do swojej sypialni Flint już
siedział na swoim łóżku i szykował się do spania.
- Spadaj Marcus,
dzisiaj się prześpisz gdzie indziej.
- Zab chyba jesteś
nienormalny, nigdzie się nie ruszam – spojrzał w oczy swojego kolegi i zobaczył
znaczący wzrok spoczywający na dziewczynie wtuloną w jego ramiona.
- No dobra, ale wisisz
mi butelkę ognistej.
- Dorzucę jeszcze
dobre, mugolski szlugi tylko spierdalaj już stąd.
- Już się wynoszę, może
jest tam jeszcze jakaś pijana dziewczyna – uśmiechnął się do siebie i wyszedł z
pokoju.
- Nie łudź się, żadna
nie będzie NA TYLE pijana, żeby się z Tobą przespać! – krzyknął za nim
czarnoskóry i zatrzasnął drzwi.
- Jesteśmy sami-
wymruczał do ucha Rudej.
- Mhmmm- cichutko
potaknęła. On postawił ją na ziemi i w sumie nie wiedział co robić. Z każdą
dziewczyną, z którą lądował sam w dormitorium łączył go TYLKO seks. Tym razem
było inaczej, chciał żeby było inaczej. Cokolwiek zrobi, chciałby zrobić za jej
przyzwoleniem. Popatrzył się na nią bezradnie. Ona, jakby rozumiejąc jego
wątpliwości podeszła do niego i delikatnie go przytuliła. Tak po prostu.
- Blaise, rozepniesz mi
sukienkę? – odwróciła się do niego plecami i zgarnęła włosy do przodu. Czekała.
Wcale nie myślała o tym, czy go pragnie. Chciała się rozebrać i położyć spać.
Była wykończona. Poczuła jak powoli szuka zapięcia i rozpina zamek. Kiedy
dotknął dłońmi jej pleców przeszedł przez nie niesamowity dreszcz. I ona już
wiedziała, że nie oprze mu się tego wieczora. Sukienka zsunęła się na ziemię, a
Gin odwróciła się twarzą do Blaisa i wpiła w jego usta. Pchnęła Zabiniego
delikatnie na łóżko.
- Na pewno tego chcesz?
– zapytał chłopak po między jednym a drugim oddechem.
- Jak niczego innego na
świecie – odpowiedziała jednocześnie zgarniając z niego koszulkę. Teraz on
przejął inicjatywę. Pocałował ją w kark i przygryzł płatek ucha. Poczuł jak
zadrżała z podniecenia. Wodził rękami po jej ciele w górę i w dół. Zatrzymywał
się na pośladkach przyciskając je lekko po czym ruszył w górę i położył dłonie
na zapięciu jej stanika. Ona tylko przytaknęła, nie była w stanie wydobyć z
siebie żadnego artykułowanego słowa. Widziała w jego oczach pożądanie i
wiedziała, że w jej oczach on widzi to samo. Po chwili siedziała na nim
okrakiem w samych majtkach i powoli rozpinała jego spodnie od garnituru.
Podniósł ją z siebie i położył obok. Nachylił się i zaczął pieścić jej piersi.
Dokładnie zajmował się jednym i drugim sutkiem, zataczał koła językiem, a ona
ciężko wzdychała z rozkoszy. Starał się ją maksymalnie pobudzić. Sam miał już tak
wypełnione bokserki, że nie wiedział jak długo jeszcze wytrzyma. Ginny wzięła w
dłonie jego twarz i przyciągnęła jego usta do swoich. Wyszeptała:
- Jestem już gotowa
Blaise, proszę…- on jednym ruchem ściągnął z niej ostatnią część ubrania
wierzchniego i delikatnie polizał jej wargi sromowe równocześnie wchodząc w nią
jednym palcem. Jęknęła.
- Blaise błagam…-
uśmiechnął się do siebie, uwielbiał się z nią droczyć! Pocałował ostatni raz
jej skarb i podsunął się na górę. Teraz drażnił ją czubkiem swojego członka,
nie dając jej pełnej satysfakcji. Wbiła paznokcie w jego plecy i jęczała, nie
mogła już wydusić z siebie ani słowa. W końcu sama sięgnęła po jego męskość i
wprowadziła go do środka. To było nieziemskie, niespotykane. Straciła
dziewictwo z Harrym jakiś czas temu, ale to co się teraz działo… Nie potrafiła
tego opisać słowami. Tej nocy osiągnęła jeszcze kilka potężnych orgazmów i
zasnęła zmęczona w ramionach najpiękniejszego chłopaka na świecie.
Ginny otrząsnęła się ze wspomnień.
Zobaczyła, że Blaise się jej przygląda i puścił do niej porozumiewawcze perskie
oczko na znak, że wie o czym myślała. Dla niego to też był najlepszy seks jaki
dotąd mu się przydarzył. Nie był jednorazowy i bardzo chciał to jeszcze
powtórzyć. Patrzył się na nią i wiedział, że jest miłością jego życia.
-
Draco! – zawołał.
-
Czego Diable? – Ślizgon leniwie podniósł oczy i łaskawie popatrzył się na
przyjaciela.
-
Chyba nie spędzimy tu całego dnia, co?
-
Ale mi się tu bardzo podoba – wtrąciła się Hermiona. Taki właśnie miała zamiar, spędzić
tutaj cały dzień. Wygrzać się na słońcu. I nikt jej w tym nie przeszkodzi.
-
Dajesz Hermi, ruszmy się stąd. Zaraz wymyślę coś ciekawego.. – Blaise nie
ustępował.
-
W to nie wątpię..- mruknęła Brunetka i czekała na tę super-propozycję.
-
Idziemy na boisko! – krzyknął czarnoskóry po czym załapał Ginny za rękę i
ruszył w stronę wyznaczonego celu.
-
Zwariowałeś?! Nie ruszam się, idźcie sami! – krzyknęła Hermiona, ale on już jej
nie słyszał. Stanęła bezradnie rozerwana pomiędzy ławką, a najlepszą przyjaciółką.
-
Granger, chodź – Malfoy patrzył na nią z wyczekiwaniem – nie zostaniesz tu
sama.
-
Dlaczego nie?
-
Po co, skoro możesz iść z nami?
-
Nienawidzę latania, nie widzę powodu dla którego miałabym tam iść.
-
Ugh przestań marudzić! Zachowujesz się jak małe, rozkapryszone dziecko!
-
Tak? Ja się tak zachowuję? Nie chcę przypominać kto zachowuje się jak napuszony
kretyn od siedmiu lat! Nigdy Ci nic nie pasuje!
-
Nie będę się kłócił co mi pasuje, a co nie z taką osoba jak TY.
-
Jak ja? Sugerujesz, że jestem gorsza?
-
Nie muszę tego sugerować, po prostu jesteś!
- Nienawidzę Cię Malfoy! Jesteś niemożliwy! Rusz swoje arystokratyczne dupsko i
przepuść mnie. Wracam do Zamku. - Przeszła obok niego szturchając go ramieniem.
Poczuła, że złapał ją mocno za nadgarstek i przyciągnął do siebie. Blisko.
Bardzo blisko. Wystarczyła kilka sekund i już domyśliła się, dlaczego tak
dobrze rozpoznaje perfumy Malfoy'a.
-
Nie pamiętasz co się działo wczoraj, prawda? –zakpił.
-
Nie, nie pamiętam. Puść mnie! - trzymał
ją bardzo mocno. Jedną ręką, którą miała wolną starała się odepchnąć blondyna
od siebie. Nadgarstek zaczął ją boleć, ale nie wiadomo czemu poczuła
ekscytację.
-
Przypomnieć Ci? – popatrzył się na nią z wyższością.
-
Nie dzięki, zapytam się Ginny – odpyskowała.
-
Niestety muszę Cię zmartwić, ale Twoja przyjaciółka zmyła się z Diabłem przed
dwunastą i zostawiła Cię samą na pastwę losu.
-
Dlaczego miałabym Ci wierzyć Malfoy?
- Zapytaj
się jej po prostu. Ja nigdy nie kłamię.
-
Hahahahah nie rozśmieszaj mnie! W co jak w co, ale w to nigdy nie uwierzę. Z
resztą. Musiała przy mnie być, bo ktoś mnie odprowadził do dormitorium. Nie
użyłam wczoraj swojej różdżki do otworzenia drzwi, sprawdziłam!
-
Może to nie ona Cię odprowadziła? – Draco był już tak blisko niej, że bliżej
się nie dało. Po prostu przylegali do siebie cali. Czuli każdy milimetr swojego
ciała. Oprócz ust.
-
A kto inny? – Hermiona niepewnie obniżyła głos i zastanawiała się co tak
właściwie robi. Od kilkunastu dobrych minut kłótnia z Malfoyem przerodziła się
w coś na podobieństwo niezbyt delikatnego flirtu. Czuła, że chłopak strasznie
ją pociąga. To uczucie było nie do zniesienia.
-
Ja – powiedział, a ona otworzyła szeroko usta ze zdziwienia. Chłopak nie czekał
ani sekundy dłużej. Wpił się mocno w jej usta i przeciągnął językiem po
podniebieniu. Cała aż zadrżała, a on się tylko w myślach uśmiechnął. Wygrał.
Pokazał jej, że ona też go pragnie. Dziewczyna zamarła, nie wiedziała co się
dzieje. Po czym zmysły odmówiły jej posłuszeństwa i po chwili całowała Dracona z
taką żarliwością jak nigdy przedtem nikogo innego. Puścił jej nadgarstek i pozwolił zanurzyć
się jej dłoniom w jego platynowych włosach. Nagle oderwał się od niej i odwrócił się.
-
Wygrałem –powiedział i pobiegł w stronę boiska tak szybko, że nawet nie
próbowała go dogonić.
Co się właśnie stało? Co
się właśnie stało? Co się właśnie stało? Co się właśnie stało? Co się właśnie
stało? Co się właśnie stało? Co się właśnie stało? Powtarzała sobie w głowie w drodze do Zamku. Co się KURWA właśnie
stało?
pisząc, że będzie w rozdziale scena 18+ sądziłam, że będzie chodziło o Draco i Hermionę a tu taka niespodzianka! choć podejrzewam, że w ich wypadku również wydarzyło się to samo co z Ginny i Zabinim :) czekam na następny, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńhahha no ja tak samo myślałam :D
Usuńśietny rozdziaał! :D
OdpowiedzUsuńi pocałowali się *.*
czekam na next xd
Czeka, czekam na następny. Literówek nie wyłapałam, więc jest dobrze. Ale nie wiedziałam, że nasza Hermi potrafi tak siarczyście zakląć (nawet w myślach) :D
OdpowiedzUsuńświetnie piszesz. z niecierpliwością czekam na następny rozdział! :>
OdpowiedzUsuńktoś tu się spóźnia z rozdziałem kochana :*
OdpowiedzUsuńświetny ♥
OdpowiedzUsuńprzepraszam, że nie skomentowałam wcześniej ale zgubiłam link ;__;
uuuaa, ostro było :D
no i pocałuneeeek *.*
czekam na next xd
kiedy będzie rozdział?
OdpowiedzUsuńbędzie następna notka ?
OdpowiedzUsuń*Przed ostatni akapit. Braknes układa usta w uśmiechu, pokazując śnieżnobiałe zęby i układa kciuk w górę."
OdpowiedzUsuńWyraża więcej niż tysiąc słów. :3
Pozdrawiam, Braknes.
http://pokochac-smierciozerce.blogspot.com/