środa, 22 maja 2013

ROZDZIAŁ IX To, czego nie pamiętam.



Uczciwie uprzedzam, że jest rozdział ze sceną +18 :) Dziękuję za to, że jesteście i za komentarze. Licznik wariuje i chociaż nie jest tego wszystkiego tak dużo jak bym chciała to i tak się cieszę z tego wielkiego sukcesu! Komentujcie :) Kto chce się dowiedzieć czegoś więcej o opowiadaniu czy o mnie to link do aska jest po lewej stronie opowiadania ! 
***

      Hermiona obudziła się z potężnym bólem głowy zwinięta w kulkę na łóżku w swoim dormitorium. Przez chwilę starała się zorientować w sytuacji, gdzie jest, co robi. Po czym spostrzegła, że ma na sobie zarówno sukienkę jak i buty z wczorajszego balu. Usilnie starała sobie przypomnieć jak tu trafiła i co się działo, ale w głowie miała pustkę. Nie wierzę, że tyle wypiłam! Nigdy więcej Hermiono! Skarciła siebie w duchu. Tak naprawdę trochę bała się tego, co mogło się wczoraj stać. Postanowiła o tym nie myśleć. Dzisiaj była sobota, dlatego miała dużo czasu dla siebie. Lekcje oczywiście odrobiła przed balem, żeby nie zaprzątać sobie nimi głowy w wolne dni. Poszła do szafy i wyciągnęła parę znośnych ubrań, bez szaleństw. Dzisiaj miała ochotę odpocząć, wygrzać się w ostatnim jesiennym słońcu uciekającym przez nadchodzącą zimą. Czuła się po prostu brudna, dlatego szybko zebrała się i poszła do łazienki. Unosił się tam bardzo intensywny zapach, który zbyt wyraźnie pamiętała z wczorajszego wieczoru. Męskie perfumy. Dlaczego akurat zapach Malfoy’a zapadł jej w pamięć? Wzięła szybki prysznic, ubrała się i wyszła na błonia. Miała się tam spotkać z Ginny, chciały spędzić dzisiejszy dzień razem. Tradycyjnie ruszyła w stronę ich ukochanej ławeczki. Usiadła i wyciągnęła z torebki jakąś interesującą książkę. Wpatrywała się w litery, ale nie potrafiła rozróżnić pojedynczych słów, ani sklecić całego zdania. Przywoływała obrazy z wczorajszej imprezy, ale nie potrafiła przebić bariery ciemności w okolicach północy. Jak bardzo by się nie starała, nie mogła sobie nic przypomnieć. Źle, bardzo źle! Po pewnym czasie zaczęła się już bardzo irytować i gdyby nie to, że grupa trzech osób właśnie szła w jej stronę zaczęłaby wariować i krzyczeć sama na siebie. Zaraz, zaraz – trzech? Przecież miała spędzić ten czas z Gin więc o co chodzi? Akurat słońce świeciło jej w oczy, a ona zapomniała okularów przeciwsłonecznych i nie potrafiła rozróżnić pozostałych dwóch osób oprócz swojej przyjaciółki. Po chwili trzy postacie stanęły przed nią.
- Hej Hermiona! – krzyknęła uradowana Ruda. Jak widać była w bardzo dobrym humorze. I wyglądała też bosko. Ona to miała klasę. Wiedziała jak się ubrać, żeby idealnie podkreślić swoje wszystkie walory.
- Cześć szalona! – Hermiona dopiero teraz zauważyła, że z Ginny przyszedł Zabini i nie kto inny, tylko Malfoy! – Czy mi się tylko wydaje, czy to popołudnie miało być nasze? – zapytała sceptycznie.
- Niestety – zanegował wesoło Blaise – z Ginny dobrowolnie się nie dzielę! Będziesz miała jakoś wytrzymać moje towarzystwo Piękna.
- Ej, ej! – pacnęła go w ramie Ruda- bo mi się tu jeszcze zakochasz głupolu!
- Już jestem zakochany – wymruczał jej prosto w usta i zaczęli się namiętnie całować. Po chwili dziewczyna oplotła go nogami w biodrach i przewrócili się na ziemię nie przestając zawiłej walki o dominację w pocałunku.
- Fuuuu – Hermi i Draco w tym samym czasie się wzdrygnęli, ale następnie uśmiechnęli się szeroko. Zarówno jedno jak i drugie było bardzo szczęśliwe z powodu udanego związku swojego przyjaciela.
Malfoy chwilę patrzył się na parę, potem jednak przerzucił swój szklanoniebieski wzrok na Hermionę. Patrzyła się uparcie w książkę i nie ponosiła wzroku ani na niego, ani na Ginny. Wydawało mu się, że chyba traktuje całowanie jak coś intymnego, nie na pokaz. Wyjątkowa była, nie da się zaprzeczyć, że nie. Szybka decyzja i już siedział koło niej. Blisko, może nawet trochę za blisko. Była taka drobna. Widział, że nie czyta, bo od dawna nie przerzuciła kartki. Co on ma teraz zrobić? Następnym razem pomyśl najpierw za nim coś zrobisz kretynie! Mógłby być teraz na siebie zły, ale to i tak by nie przyniosło żadnego skutku, dlatego po prostu siedział i milczał.
Zabini z Ginny przyglądali im się z niewielkiej odległości leżąc na miękkiej trawie. Ona położyła mu głowę na torsie i po prosu wchłaniali ostatnie słońce, kontemplowali swoją obecność. Cieszyli się życiem jak nigdy wcześniej. Wiedzieli, że to cud, że siebie mają i mimo, że potrafią się kłócić to jednak nie potrafią się na siebie złościć. Wspominali wczorajszą noc…
Było już po pierwszej rano. Hermiona znowu szalała na parkiecie z Draco, obydwoje byli mocno wstawieni. Ginny przyglądała im się ze stołka barowego. Chciałaby bardzo, żeby tych dwóch przestało patrzyć na siebie wilkiem. Tera, kiedy ona jest z Blaisem często spotykała Dracona i nie uważała, żeby chłopak był zły. Nie był idealny, nikt nie był. Nawet Zabini, może TYM BARDZIEJ Zabini. Malfoy był sobą, może trochę zagubiony. Nie potrafił się do tego przyznać, ale ona widział czasem smutek w jego oczach. Był twardy, ale potrzebował kogoś przy kim mógłby być szczęśliwy… Poczuła, że ktoś ją gwałtownie bierze na ręce i aż pisnęła.
-  Kociaku, już późno. Może przespałabyś się dzisiaj u mnie?
- Blaise… - Ruda mimo, że była pijana wiedziała co się dzieje… Lubiła go bardzo, może nawet kochała, ale…
- Spokojnie, będę grzeczny! – obiecał.
- Dobrze, zgadzam się – pocałowała go w idealnie wykrojone usta. Był taki czuły. Potrzebowała go właśnie takiego. Ona sama była narwana, w jego ramionach odnajdywała to, czego nie potrafiła sama sobie zapewnić. Bezpieczeństwo.
- Czekaj – zatrzymała go – nie mogę zostawić Hermiony samej tutaj.
- Da sobie radę, to duża dziewczynka.
- Może i duża, ale kompletnie pijana.
- Do dormitorium trafi!
- Jesteś tego pewien?
- Nie – wyszeptał jej do ucha – ale zawsze jest tu jeszcze Draco…
- Sprytne, nie powiem! – ucieszyła się dziewczyna – tylko, że jeśli coś się stanie, to ona mnie potem zabije.
- Chyba warto zaryzykować, co? – Blaise już ruszał w stronę lochów niosąc dziewczynę na rękach.
- Masz rację, warto. – Ginny już nie miała wątpliwości, że Hermiona będzie miała bardzo dobrą opiekę. Nie lubiła ingerować w czyjeś sprawy, ale Ci dwoje potrzebowali jakiegoś katalizatora, żeby przyspieszyć ich spotkanie w połowie. Objęła rękami szyję swojego chłopaka i wtuliła się w niego. On tylko pocałował ją w głowę i podążał w stronę swojego dormitorium. Kiedy doszedł do swojej sypialni Flint już siedział na swoim łóżku i szykował się do spania.
- Spadaj Marcus, dzisiaj się prześpisz gdzie indziej.
- Zab chyba jesteś nienormalny, nigdzie się nie ruszam – spojrzał w oczy swojego kolegi i zobaczył znaczący wzrok spoczywający na dziewczynie wtuloną w jego ramiona.
- No dobra, ale wisisz mi butelkę ognistej.
- Dorzucę jeszcze dobre, mugolski szlugi tylko spierdalaj już stąd.
- Już się wynoszę, może jest tam jeszcze jakaś pijana dziewczyna – uśmiechnął się do siebie i wyszedł z pokoju.
- Nie łudź się, żadna nie będzie NA TYLE pijana, żeby się z Tobą przespać! – krzyknął za nim czarnoskóry i zatrzasnął drzwi.
- Jesteśmy sami- wymruczał do ucha Rudej.
- Mhmmm- cichutko potaknęła. On postawił ją na ziemi i w sumie nie wiedział co robić. Z każdą dziewczyną, z którą lądował sam w dormitorium łączył go TYLKO seks. Tym razem było inaczej, chciał żeby było inaczej. Cokolwiek zrobi, chciałby zrobić za jej przyzwoleniem. Popatrzył się na nią bezradnie. Ona, jakby rozumiejąc jego wątpliwości podeszła do niego i delikatnie go przytuliła. Tak po prostu.
- Blaise, rozepniesz mi sukienkę? – odwróciła się do niego plecami i zgarnęła włosy do przodu. Czekała. Wcale nie myślała o tym, czy go pragnie. Chciała się rozebrać i położyć spać. Była wykończona. Poczuła jak powoli szuka zapięcia i rozpina zamek. Kiedy dotknął dłońmi jej pleców przeszedł przez nie niesamowity dreszcz. I ona już wiedziała, że nie oprze mu się tego wieczora. Sukienka zsunęła się na ziemię, a Gin odwróciła się twarzą do Blaisa i wpiła w jego usta. Pchnęła Zabiniego delikatnie na łóżko.
- Na pewno tego chcesz? – zapytał chłopak po między jednym a drugim oddechem.
- Jak niczego innego na świecie – odpowiedziała jednocześnie zgarniając z niego koszulkę. Teraz on przejął inicjatywę. Pocałował ją w kark i przygryzł płatek ucha. Poczuł jak zadrżała z podniecenia. Wodził rękami po jej ciele w górę i w dół. Zatrzymywał się na pośladkach przyciskając je lekko po czym ruszył w górę i położył dłonie na zapięciu jej stanika. Ona tylko przytaknęła, nie była w stanie wydobyć z siebie żadnego artykułowanego słowa. Widziała w jego oczach pożądanie i wiedziała, że w jej oczach on widzi to samo. Po chwili siedziała na nim okrakiem w samych majtkach i powoli rozpinała jego spodnie od garnituru. Podniósł ją z siebie i położył obok. Nachylił się i zaczął pieścić jej piersi. Dokładnie zajmował się jednym i drugim sutkiem, zataczał koła językiem, a ona ciężko wzdychała z rozkoszy. Starał się ją maksymalnie pobudzić. Sam miał już tak wypełnione bokserki, że nie wiedział jak długo jeszcze wytrzyma. Ginny wzięła w dłonie jego twarz i przyciągnęła jego usta do swoich. Wyszeptała:
- Jestem już gotowa Blaise, proszę…- on jednym ruchem ściągnął z niej ostatnią część ubrania wierzchniego i delikatnie polizał jej wargi sromowe równocześnie wchodząc w nią jednym palcem. Jęknęła.
- Blaise błagam…- uśmiechnął się do siebie, uwielbiał się z nią droczyć! Pocałował ostatni raz jej skarb i podsunął się na górę. Teraz drażnił ją czubkiem swojego członka, nie dając jej pełnej satysfakcji. Wbiła paznokcie w jego plecy i jęczała, nie mogła już wydusić z siebie ani słowa. W końcu sama sięgnęła po jego męskość i wprowadziła go do środka. To było nieziemskie, niespotykane. Straciła dziewictwo z Harrym jakiś czas temu, ale to co się teraz działo… Nie potrafiła tego opisać słowami. Tej nocy osiągnęła jeszcze kilka potężnych orgazmów i zasnęła zmęczona w ramionach najpiękniejszego chłopaka na świecie.
            Ginny otrząsnęła się ze wspomnień. Zobaczyła, że Blaise się jej przygląda i puścił do niej porozumiewawcze perskie oczko na znak, że wie o czym myślała. Dla niego to też był najlepszy seks jaki dotąd mu się przydarzył. Nie był jednorazowy i bardzo chciał to jeszcze powtórzyć. Patrzył się na nią i wiedział, że jest miłością jego życia.
- Draco! – zawołał.
- Czego Diable? – Ślizgon leniwie podniósł oczy i łaskawie popatrzył się na przyjaciela.
- Chyba nie spędzimy tu całego dnia, co?
- Ale mi się tu bardzo podoba – wtrąciła się Hermiona. Taki właśnie miała zamiar, spędzić tutaj cały dzień. Wygrzać się na słońcu. I nikt jej w tym nie przeszkodzi.
- Dajesz Hermi, ruszmy się stąd. Zaraz wymyślę coś ciekawego.. – Blaise nie ustępował.
- W to nie wątpię..- mruknęła Brunetka i czekała na  tę super-propozycję.
- Idziemy na boisko! – krzyknął czarnoskóry po czym załapał Ginny za rękę i ruszył w stronę wyznaczonego celu.
- Zwariowałeś?! Nie ruszam się, idźcie sami! – krzyknęła Hermiona, ale on już jej nie słyszał. Stanęła bezradnie rozerwana pomiędzy ławką, a najlepszą przyjaciółką.
- Granger, chodź – Malfoy patrzył na nią z wyczekiwaniem – nie zostaniesz tu sama.
- Dlaczego nie?
- Po co, skoro możesz iść z nami?
- Nienawidzę latania, nie widzę powodu dla którego miałabym tam iść.
- Ugh przestań marudzić! Zachowujesz się jak małe, rozkapryszone dziecko!
- Tak? Ja się tak zachowuję? Nie chcę przypominać kto zachowuje się jak napuszony kretyn od siedmiu lat! Nigdy Ci nic nie pasuje!
- Nie będę się kłócił co mi pasuje, a co nie z taką osoba jak TY.
- Jak ja? Sugerujesz, że jestem gorsza?
- Nie muszę tego sugerować, po prostu jesteś!
- Nienawidzę Cię Malfoy! Jesteś niemożliwy! Rusz swoje arystokratyczne dupsko i przepuść mnie. Wracam do Zamku. - Przeszła obok niego szturchając go ramieniem. Poczuła, że złapał ją mocno za nadgarstek i przyciągnął do siebie. Blisko. Bardzo blisko. Wystarczyła kilka sekund i już domyśliła się, dlaczego tak dobrze rozpoznaje perfumy Malfoy'a.
- Nie pamiętasz co się działo wczoraj, prawda? –zakpił.
- Nie, nie pamiętam. Puść mnie! -  trzymał ją bardzo mocno. Jedną ręką, którą miała wolną starała się odepchnąć blondyna od siebie. Nadgarstek zaczął ją boleć, ale nie wiadomo czemu poczuła ekscytację.
- Przypomnieć Ci? – popatrzył się na nią z wyższością.
- Nie dzięki, zapytam się Ginny – odpyskowała.
- Niestety muszę Cię zmartwić, ale Twoja przyjaciółka zmyła się z Diabłem przed dwunastą i zostawiła Cię samą na pastwę losu.
- Dlaczego miałabym Ci wierzyć Malfoy?
- Zapytaj się jej po prostu. Ja nigdy nie kłamię.
- Hahahahah nie rozśmieszaj mnie! W co jak w co, ale w to nigdy nie uwierzę. Z resztą. Musiała przy mnie być, bo ktoś mnie odprowadził do dormitorium. Nie użyłam wczoraj swojej różdżki do otworzenia drzwi, sprawdziłam!
- Może to nie ona Cię odprowadziła? – Draco był już tak blisko niej, że bliżej się nie dało. Po prostu przylegali do siebie cali. Czuli każdy milimetr swojego ciała. Oprócz ust.
- A kto inny? – Hermiona niepewnie obniżyła głos i zastanawiała się co tak właściwie robi. Od kilkunastu dobrych minut kłótnia z Malfoyem przerodziła się w coś na podobieństwo niezbyt delikatnego flirtu. Czuła, że chłopak strasznie ją pociąga. To uczucie było nie do zniesienia.
- Ja – powiedział, a ona otworzyła szeroko usta ze zdziwienia. Chłopak nie czekał ani sekundy dłużej. Wpił się mocno w jej usta i przeciągnął językiem po podniebieniu. Cała aż zadrżała, a on się tylko w myślach uśmiechnął. Wygrał. Pokazał jej, że ona też go pragnie. Dziewczyna zamarła, nie wiedziała co się dzieje. Po czym zmysły odmówiły jej posłuszeństwa i po chwili całowała Dracona z taką żarliwością jak nigdy przedtem nikogo innego. Puścił jej nadgarstek i pozwolił zanurzyć się jej dłoniom w jego platynowych włosach. Nagle oderwał się od niej i odwrócił się.
- Wygrałem –powiedział i pobiegł w stronę boiska tak szybko, że nawet nie próbowała go dogonić.
Co się właśnie stało? Co się właśnie stało? Co się właśnie stało? Co się właśnie stało? Co się właśnie stało? Co się właśnie stało? Co się właśnie stało? Powtarzała sobie w głowie w drodze do Zamku. Co się KURWA właśnie stało?

10 komentarzy:

  1. pisząc, że będzie w rozdziale scena 18+ sądziłam, że będzie chodziło o Draco i Hermionę a tu taka niespodzianka! choć podejrzewam, że w ich wypadku również wydarzyło się to samo co z Ginny i Zabinim :) czekam na następny, pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahha no ja tak samo myślałam :D

      Usuń
  2. śietny rozdziaał! :D
    i pocałowali się *.*
    czekam na next xd

    OdpowiedzUsuń
  3. Czeka, czekam na następny. Literówek nie wyłapałam, więc jest dobrze. Ale nie wiedziałam, że nasza Hermi potrafi tak siarczyście zakląć (nawet w myślach) :D

    OdpowiedzUsuń
  4. świetnie piszesz. z niecierpliwością czekam na następny rozdział! :>

    OdpowiedzUsuń
  5. ktoś tu się spóźnia z rozdziałem kochana :*

    OdpowiedzUsuń
  6. świetny ♥
    przepraszam, że nie skomentowałam wcześniej ale zgubiłam link ;__;
    uuuaa, ostro było :D
    no i pocałuneeeek *.*
    czekam na next xd

    OdpowiedzUsuń
  7. kiedy będzie rozdział?

    OdpowiedzUsuń
  8. *Przed ostatni akapit. Braknes układa usta w uśmiechu, pokazując śnieżnobiałe zęby i układa kciuk w górę."
    Wyraża więcej niż tysiąc słów. :3
    Pozdrawiam, Braknes.
    http://pokochac-smierciozerce.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń