Nie chcę niczego zawieszać, ale moja wena umarła. Napisze coś, ale to nie będzie wybitnie długie, bo nie mam żadnego pomysłu. To absurdalne mówić, że piszę żeby wchodzić, żeby było więcej wyświetleń. Zawiodłam Was, wiem, ale postaram się to naprawić. Wybaczycie?
No jasne, niech ta wena tylko wróci! :)
OdpowiedzUsuńCzekam z ogroooomną niecierpliwością na rozdział :>
droga-do-milosci.blogspot.com/
Pozdrawiam M.
Życzę powrotu weny :-)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję ,że dokończysz opowiadanie :-)
Mojeminiopowiadania.blog.onet.pl
Mam nadzieję, że Twoja wena się odrodzi. :) Pozdrawiam i życzę weny oraz miłych wakacji. M.
OdpowiedzUsuńOD kiedy to napisałaś długo niewstawiasz kiedy wstawisz
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że wena szybko powróci :)
OdpowiedzUsuńdodawaj kolejny! ;))))
OdpowiedzUsuńmam nadzieję że wena powróci :)
OdpowiedzUsuńno i gdzie ten rozdział?
OdpowiedzUsuńobiecałaś że coś w końcu będzie jak mogłaś
Hm. Wena?... A co to niby jest?... Dar?... Sprawstwo zewnętrzne?... Czy może ukryty algorytm kojarzenia zestrojony z emocjonalnymi nastrojami?... Ludzie... a chyba i Ty też... nabrali przekonania że Wena, wenka czy jak to sobie nazywać to rodzaj intelektualnego uzupełnienia które przychodzi z zewnątrz i uzupełnia nasze wyeksploatowane twórcze zasoby. Bzdura. Nie ma żadnego "z zewnątrz". Nic nas nie nawiedza, tu nie ma na co czekać. Wszystko to wewnętrzne procesy neuronalne, ciche przepływy, które inicjują nas i dostarczają "materiału" do obróbki. Można im pomóc, ale zdaje się nie ma sposobu by w pełni mieć nad nimi kontrolę. Hemingway mówił coś w duchu: pisanie to umiejętność zmuszenia się do długiego siedzenia na tyłku!
OdpowiedzUsuńPolecam hemigwayowską metodę. Siedzieć i obrabiać to co jest. Próbować, próbować i jeszcze raz próbować. Taki okres "zastoju/zawieszenia" to normalka, składowa procesu tworzenie, nie ma co panikować.
OdpowiedzUsuń