Siedziała na oknie w swoim Dormitorium. Ginny poszła
gdzieś, chyba przywitać się ze wszystkimi. Nie ważne. Wróciła do szkoły po
Wielkiej Bitwie o Hogwart. Wszyscy
wrócili. Dokończyć naukę, zdać egzaminy i zacząć żyć. Tylko jak? Dużo się
zmieniło. Dzisiaj odbędzie się uroczysta kolacja na Wielkiej Sali, Dumbledore
powita pierwszaków, a ona zacznie znowu roczną harówkę, żeby zdać wszystko na
Wybitny. Nie miała dzisiaj humoru na rozmowy. Patrzyła przez okno i myślała. Kochała
tę szkołę. Te mury, błonia, jezioro. To było jej życie i jej wymarzone miejsce
na ziemi. Nadal, po tylu latach nie może uwierzyć, ze jest czarownicą, a do
tego cholernie zdolną. Dorasta. Przez te ‘wakacje’ zmieniła się bardzo. Trudno
się nie przyznać, wyładniała. Ale jak to ona, nie potrafiła się do tego przyznać,
może się wydawać, że nie była tego świadoma. Dziwiła się, kiedy wdziała
chłopców obracających się za nią, mimo że nie ubierała się wyzywająco. Tutaj w
Hogwarcie jako uczennica ostatniej klasy nie musi nosić mundurka, ale w sumie nie
interesowało jej to jak np. Ginny. Kiedy dowiedziała się, że przy pomocy
Hermiony dyrektor pozwolił jej przeskoczyć jeden rok darła się w niebogłosy, od
razu wyciągnęła przyjaciółkę na zakupy i wymieniła wszystkie ciuchy w swojej
szafie. Jak to teraz będzie? Jak zawsze? Dom Lwa i Węża nadal się będą
nienawidziły, Snape będzie latał po korytarzach i wlepiał wszystkim szlabany, a
McGonagall będzie ratowała niewinnych Gryfonów od niepotrzebnych kar.
- Oh wstań już wreszcie z tego okna! Trzeba iść na kolację!
Ginny wpadła do pokoju i rzuciła się ze śmiechem na swoje łóżko i
nawijała jak najęta.
-Tyle sie dowiedziałam! Wystarczyło tylko zejść na dół! Wszystkie
ploteczki już znam!
-Matko Gin nie możesz się powstrzymać przed plotkowaniem? –
wykrzyknęła Hermiona ze śmiechem i pozwoliła zaciągnąć się Rudej na Wielką
Uroczystą Wystawną Kolację.
Tradycyjnie Sala
była perfekcyjnie udekorowana, z zaczarowanego nieba świeciły gwiazdy i płynęły
po nim obłoczki białych chmur. Podeszły do stołu Gryffindoru i rzuciły
przelotne ‘cześć’ każdemu, kto był godny uwagi. Szybko znalazły swoje miejsca
obok Harrego i Rona, w ciszy wyczekując na przemówienie sędziwego dyrektora
szkoły.
-Ciszaaaa! –zagrzmiał Dumbledore i rozpoczął mowę rozpoczynającą nowy
rok szkolny w Szkole Magii. –Chciałbym serdecznie powitać wszystkich w tym
dniu, a w szczególności pierwsze klasy. Tradycyjnie za chwilę tiara przydzieli
Was do domów lecz najpierw parę ogłoszeń. Kochani, jak wiecie Czarny Pan nie
żyje, a razem z nim chcielibyśmy pogrzebać wszystkie konflikty. Dlatego wraz z
Gronem Nauczycielskim zadecydowaliśmy, że w tym roku Krukoni i Puchoni będą uczęszczali
razem na zajęcia, a Gryfoni i Ślizgoni razem! Nie chcę słyszeć ŻADNEGO sprzeciwu,
zrozumiano? Na tablicach w Waszych pokojach wiszą już plany lekcji i życzę Wam
wszystkim owocnego roku i samych Wybitnych!
Po przemowie
dyrektora i Ceremonii Przydziału uczniowie rzucili się do pałaszowania pyszności
ze stołów i zatracili się w donośnych rozmowach.
- Słyszeliście to?! – oburzył się Ron – MAM SIEDZIEĆ W JEDNEJ KLASIE Z
MALFOYEM! Już wystarczy, że muszę go znosić w jednym zamku! Co to za poroniony
pomysł!
- Hej, spokojnie – westchnął Harry – nie dramatyzuj tak, będziemy go
omijać szerokim łukiem. Szczerze, to mam serdecznie dosyć tych wszystkich
kłótni, chcę żeby ten rok był spokojny. Jestem padnięty idę do Dormitorium, do
zobaczenia dziewczyny!
- Cześć Harry! – krzyknęły Hermi i Ruda – Ron! Mógłbyś przestać na
chwilę jeść i nas posłuchać?
- No co? Jestem głodny! – powiedział chłopak z pretensją w głosie.
- Idziemy już do siebie, musimy
się przygotować psychicznie na spotkanie z pewną Tlenioną Fretką i jego bandą
jutro z samego rana.
- Narka – powiedział Ron z kawałkiem kurczaka w ustach.
Przyjaciółki
wstały od stołu i powoli zaczęły iść w stronę drzwi, marząc o cudownie
uspakajającej kąpieli i przytuleniu się do poduszki. Kątem oka Gin zauważyła,
że od strony stołu Ślizgonów nadchodzą trzy postaci – niezwykle rozpoznawalne.
Jakby to określić najlepiej? Fretka, jego przydupas i mops. Tak, przy drzwiach
dojdzie do bliskiego spotkania trzeciego stopnia największych wrogów na tym
Merlińskim świecie.
-Hermiona, Malfoy na trzeciej! – szepnęła Ruda.
- O nie! A zapowiadał się taaaki cudowny wieczór. – westchnęła brunetka.
Z pogardą, ale jednak też i niepokojem patrzył się na majestatyczne
kroki arystokraty i jego świty. Niestety po szybkich obliczeniach zgodnie
stwierdziły, że mimo wszystko będą się musieli spotkać w drzwiach, CO ZA PECH!
- Patrzcie kto idzie! – krzyknął Malfoy – Czarny Pan upadł i w tej
szkole zaczyna się pałętać coraz więcej szlam! Ha-ha i jeszcze zdrajczyni krwi,
no ładnie! W sumie kobiety wychodzą pierwsze, ale Wam szkoda ustępować miejsca –
powiedział i poszedł wraz z Zabinim i Parkinson w stronę lochów.
- CO ZA KRETYN! – wykrzyknęła Ginny i pociągnęła Hermionę za sobą w
stronę portretu Grubej Damy.
Hermi szła
zamyślona, znając na pamięć drogę do pokoju wspólnego i sypialni Gryfonów. Jest
pewna, ze Gin cały czas coś wesoło trajkotała o wszystkim, ale nie miała
pojęcia o czym. Dlaczego dalej boli ją jak ten zadufany w sobie idiota ją
wyzywa od szlam? Czy nie udowodniła już sobie i wszystkim, że jest lepsza od
tego nic nie znaczącego przezwiska? Dlaczego czystość krwi jest taka ważna!
Wcale nie jest. Nie dla niej, nie dla jej przyjaciół. Chciała dalej prowadzić
swój wewnętrzny monolog kiedy usłyszała dziwne słowa wypadające z ust
przyjaciółki.
- …jest cudowny, szkoda, że to Ślizgon…
- Zaraz, zaraz, co? Jaki Ślizgon?! Ginny o czym Ty właściwie mówisz?
- Jak to o czym! Przez całą drogę opowiadam Ci o chłopaku, który mi
się podoba!
- Czyli o kim?
- O Blaisie głuptasie! – uśmiechnęła się Ruda i wbiegła do Salonu Gryffindoru.
Hermiona pobiegła
za przyjaciółką w stronę ich dormitorium. Szybko pokonała schody i wpadła jak
burza do pokoju. Zastała skamieniałą Ginny siedzącą na jednym z trzech łóżek. Hmmm, trzech? I dlaczego to nie ma moich
rzeczy? Pomyślała.
- Gin, co tu jest grane?
- No właśnie Miona, co jest? Dlaczego to nie ma Twoich rzeczy i kto
jeszcze z nami mieszka?
- Poczekaj, zaraz zrobię szybkie rozpoznanie terenu! – szepnęła Ruda i
podeszła do dwóch kufrów stojących koło dwóch łóżek. - Parvati i Lavender! Laska,
dlaczego to nie Twój kufer?
- O MATKO, ZAPOMNIAŁAM! Ginny tak Cię przepraszam, ale pod koniec roku
zgłosiłam swoją kandydaturę na Prefekta Naczelnego! Skoro nie ma tu moich
rzeczy…
- Znaczy, że są w Twoim PRYWATNYM DORMITORIUM! Na Merlina, Hermiona
jesteś Prefektem! Tak się cieszę, to cudownie! Musisz lecieć do McGonagall,
żeby się zorientować co i jak!
- Dziękuję Ci kochana, masz rację! Do zobaczenia jutro rano na
lekcjach, buziak!
Hermiona
popędziła w stronę gabinetu nauczycielki, która była odpowiedzialna za pracę
Prefektów, bo dochodziła 20, czyli godzina wyznaczona na spotkanie
organizacyjne. Jej praca w tym roku będzie wyglądała dużo ciekawiej niż w
poprzednich latach. Będzie się uczyła oczywiście, ale jeszcze dochodzą do tego
nowe obowiązki. Patrolowanie korytarzy w
nocy, czy pilnowanie uczniów na szlabanie, no i oczywiście dawanie przykładu
wzorowego ucznia. Na korytarzu, na którym mieścił się pokój Profesorki stała
jednak jeszcze jedna osoba i wyglądała przez okno. Czarny garnitur, biały
kołnierzyk koszuli wystający ponad kołnierz marynarki i te jasne blond, prawie
białe włosy.
- Malfoy - Granger – powiedzieli w tym samym momencie i usłyszeli
głośne WEJŚĆ dochodzące zza drzwi.
Przez moment stali tak i mierzyli siebie wzrokiem, po czym Dracon podszedł do
drzwi i otworzył je, czekając aż Gryfonka pierwsza wejdzie do gabinetu. MOMENT! Dlaczego on ją przepuszcza w
drzwiach? Nagle się coś zmieniło od zakończenia kolacji? Nie mogła tego
zrozumieć. Tylko, że nie miała czasu tego dokładnie przeanalizować, bo
McGonagall zaprosiła ich do środka i wskazała siedzenia.
- Widzę, że już wiecie z kim będziecie sprawowali urząd Prefekta przez
cały rok szkolny, więc przejdźmy do zadań…- nie dokończyła, bo przerwała jej
Hermiona.
- Ale Pani Profesor! Przecież to jest coś nie tak! Prefekt naczelny ma
dawać przykład. Malfoy! Przecież on nie daje żadnego dobrego przykładu!
- Opanuj się Granger, nie obrażaj mnie, bo sobie tego nie życzę! –
warknął Draco.
- A ty to możesz sobie wszystkich obrażać, tak? A w szczególności
mnie? Jaki z ciebie przykład!
Kłócili by się tak pewnie do końca świata, gdyby nie przerwała im
profesorka.
-Cisza! Dyrektor sam osobiście zatwierdził kandydaturę pana Malfoya na
prefekta oraz przykazał mi ustawienie takich par do patrolowania korytarzy.
Wasz grafik wisi już w Waszym wspólnym dormitorium za trzecim piętrze…- znowu
nie zdążyła dokończyć, bo przerwał jej wściekły blondyn.
- Jak to? Jakie wspólnie dormitorium?! Mam dzielić dormitorium ze
SZLAMĄ?! – nie wytrzymał i wydarł się na cały zamek.
- Panie Malfoy proszę pilnować słownictwa! W tej szkole nie ma podziału
na czystej krwi, półkrwi i mugolaków. Jest to zachowanie karygodne i odejmuję
domu Salazara Slytherina 50 punktów, żebyś dobrze o tym pamiętał. Jeśli się nie
opamiętasz to grozi Ci degradacja ze stanowiska! A teraz dziękuję Wam bardzo i
zapraszam do zapoznania się z nową sypialnią i widzę Was jutro punktualnie na
lekcjach! Hasło otwierające drzwi to MIĘTA
Z CZEKOLADĄ. Do widzenia.
Dracon zerwał się z krzesła i bez pożegnania wybiegł z pokoju.
Hermiona wstała, z kwaśną miną życzyła profesorce dobrej nocy i ruszyła na
poszukiwania swojego nowego miejsca zamieszkania. Była ciekawa jak będzie ono
wyglądało, z resztą była bardzo zmęczona więc marzyła o ciepłej kąpieli i
wygodnym łóżku. W końcu znalazła drzwi, które zabezpieczał ogromny obraz,
przedstawiający lwa leżącego w cieniu wielkiego drzewa, a na kamieniu w słońcu
wygrzewał się wąż. Co za dziwny zbieg okoliczności
pomyślała i mruknęła pod nosem hasło. Nie wiedziała, ze właśnie otworzyła drzwi
do swojego prywatnego raju.
Salon łączył w
sobie neutralnie kolory złota i srebra. Piękny kominek, w którym palił się
kojący ogień ukazywał figurę lwa i węża po dwóch stronach w postaci monumentów.
Kanapa była szaro-zielona ze złotymi wstawkami, a fotele były krwisto czerwone z pięknymi,
wyszywanymi, srebrnymi
I puszystymi poduszkami. Na podłodze leżał cudownie miękki dywan w
neutralnym kolorze ceglastego brązu. Jeśli tak wygląda salon, to jaka piękna
musi być sypialnia? Na szczęście po Malfoy’u żadnego śladu, czyli może rozejrzeć
się sama bez żadnych problemów. Skierowała się do drzwi po prawej stronie i weszła
po pięknych marmurowych schodach do czerwono-złotej sypialni. Poznała swój
kufer i swoje książki rozpakowane na biurku przez Skrzaty. Podeszła do
rzeźbionej, mahoniowej szafy i zobaczyła
swoje rzeczy piękni poukładane na półkach i pozawieszane na wieszakach. Ah ta magia! Pomyślała. Przeniosła swój
wzrok na piękne łóżko ze złotym baldachimem i czerwoną narzutą. Tak, będzie spała
jak księżniczka. Podeszła do biurka, które stało pod oknem, widok miała na
błonia. Piękne i kojące. Rzuciła okiem na blat stołu i…
- No nie! –wyrwało jej się, bo plan lekcji przedstawiał na jutro rano
pierwsze dwie lekcje Eliksiry. Nie dość, że miała się uczyć w obecności
Ślizgonów to jeszcze będzie przez pierwsze 2,5 godziny poniedziałku znosić
Snape’a! To się nazywa pech! Zostało jej już tylko jedno pomieszczenie, z
którego miała zamiar niezwłocznie skorzystać. ŁAZIENKA! Już sobie wyobraziła
ogromna wannę, wielkie lustro i cudowną umywalkę, na której postawi swoje
kosmetyki. Uwielbiała przestawiać flakoniki i porządkować je. Dziwne, ale
prawdziwe. Drzwi do łazienki były uchylone i kiedy podeszła do nich poczuła
zapach pięknych i na pewno bardzo drogich męskich perfum. Przez chwilę się
przestraszyła, ale potem pomyślała, że trzeba by sprawdzić kim jest intruz.
Najpierw zobaczyła piękne czarne spodnie prasowane w kant i czarny lakierowany
pasek włożony w szlufki. Następnie płaski i umięśniony brzuch, bladą cerę. O MATKO! JAKIE CUDO. Myśl jak piorun
trafiła do jej mózgu, a z mózgu do brzucha wywołując niesamowite motyle. Dalej
nieznajomy miał pięknie umięśnione ręce i platynowe blond włosy. Hej! Platynowe?! Nie, nie, nie! To nie
może być ON! Hermiono Granger! Zagrzmiała jej podświadomość. Właśnie pomyślałaś o Draco Malfoyu jak o
jakimś cudzie! Nie, tak nie może być. Szybko odsunęła się od drzwi.
ZAPAMIĘTAĆ: WSPÓLNA ŁAZIENKA, PUKAĆ, NIE WCHODZIĆ!
Zatrzasnęła delikatnie drzwi i poszła w stronę książek, aby
przeglądnąć pergaminy na jutrzejsze lekcje, chociaż w głowie krzątały jej się
inne myśli.
Draco
uśmiechnął się pod nosem. Dawno już znalazł już ich wspólne dormitorium i zwiedził
wszystkie jego zakamarki. Nie było źle. Duże, przestronne, majestatyczne.
Oczywiście urządzone w zielonym i srebrnym kolorze. Podobało mu się tu. Po poprzestawianiu
wszystkich rzeczy poukładanych przez Skrzaty i zaopatrzeniu sporego barku w
zapas Ognistej postanowił się odprężyć biorąc kąpiel. Dużo myślał, co może się
wydawać dziwne. Analizował wszystkie dotychczasowe przeżycia, Bitwę, upadek
przerażającego Czarnego Pana, ojciec w Azkabanie. Nigdy nie pozwalał sobie na chwilę słabości,
nie przejmował się ojcem. On ranił go od małego dziecka. To przez niego wyrósł
na zadufanego w sobie arystokratę. Może sam do końca nie myślał, że jest to coś
złego, ale za to też nienawidził ojca. Jego matka, piękna Narcyza z
majestatycznego rodu Blacków. Dobra kobieta, zawsze starała się go bronić przed
ojcem. Okrutnym, bezwzględnym no i zastraszonym przez Czarnego Pana Śmierciożercą.
Nie żal mu go. Żal mu matki, która osamotniona siedzi teraz w ich wielkim domu.
Znowu musiał wrócić do tej głupkowatej szkoły, ale na szczęście tylko na
ostatni rok. Jedyną osobą, z którą mógłby porozmawiać o swoich problemach był
Blaise Zabini, ale przed nim także dosyć często zasłaniał się maską
obojętności. Draco nie miał nikogo i to mu wystarczało. Jeszcze był oczywiście
jego ojciec chrzestny od siedmiu boleści Severus Snape. Nie szanował go, nie
miał zamiaru i oczywiście traktował go z wyższością. Nie był dla niego nikim,
nigdy go przy nim nie było. Draco i Ognista – tak ruszał przez zawalony
szlamami świat. A propos szlam. Kątem oka zauważył, że ktoś porusza się po
Gryfońskiej części dormitorium. Szybko wyszedł, szybko się osuszył i założył tylko
czarne spodnie od garnituru, nawet nie pofatygował się, żeby zapiąć pasek.
Podszedł do lustra i wtedy zauważył, że mu się przygląda. Fuj, szlama. Ale go
podziwia, widzi to w jej oczach. HAHAH, biedna. Ale ładna. Jego arystokratyczne
ja się mocno buntowało przed takimi myślami, ale Granger wyładniała przez te
wakacje. Może sama o tym nie wiedziała, ze coraz więcej facetów się za nią
ogląda. Ale przecież nie on, nie Draco Malfoy. On by się do niej nawet nie
odezwał bez pogardy w głosie! Poszedł do swojego łóżka i rzucił się na pościel,
nie dbając o kołdrę i zapatrzył się w sufit. Po chwili już spał. Z pokoju obok
także dochodził dźwięk spokojnego i miarowego oddechu. Odwieczni wrogowie
oddychający w tym samym rytmie, czysto krwisty arystokrata i
najinteligentniejsza czarodziejka z mugoli, którzy tej nocy spotkają się
jeszcze w snach.
Hey !! Zostawiłaś u mnie linka więc JESTEM <33 No no muszę przyznać ,że świetnie się zapowiada i jak narazie nie mam żadnych uwag :P Jedyne co narazie mogę ci powiedzieć to ,że jestem ciekawa twojej historii Dramione i życzę ci wenyy :*
OdpowiedzUsuńHALO?! GDZIE KOLEJNY ROZDZIAL? CO Z TEGO, ZE JEST TEN SAM DZIEN! CHCE WIECEJ!
OdpowiedzUsuńmasz po prostu genialne wyczucie i dobry styl. podoba mi się, ze blog wizualnie nie jest tak zagracony wszystkimi możliwymi rzeczami, tylko taki jaki powinien być o Mlafoyu: z klasa i poukładany. co do tekstu i postaci to widze, ze idziesz w kanon- to cos nowego w Dramione, inni zawsze opowiadają jak to Dracze nagle się zmienil po wojnie itp... a tu mi się podoba. weny, powodzenia i przede wszystkim wytrwalosci- no i czekam na kolejny rozdzial.
Buziaki, Roni.
p.s. moglabys napisac co ile mniej więcej będziesz dodawać notki (jeżeli oczywiście masz takie aspiracje)
Dziękuję Ci bardzo, nie spodziewałam się, że komukolwiek się spodoba :) Co do rozdziałów, to myślałam, żeby jeszcze dzisiaj dodać kolejny, a potem koło tygodnia odstępu o ile będę miała czas i wenę. Jak na razie piszę, bo mam pomysłów w głowie mnóstwo, mam nadzieje, że z mojej strony to nie słomiany zapał :)
UsuńNo,no :D cos nowego w koncu . PODOBA MI SIE I TO BARDZO ! Nie przepadam za Dramione a to opowiadanie mi sie podoba :) , Mam tylko pytanie bo widze , ze wszyscy wrocili do Hogwartu po bitwie o Hogwart ,i ze Dumbeldore zyje , ale czy wszystkie postacie ktore zginely w Insygni tutaaj tez nie zyja ?:) Bardzo bym chciala sie tego dowiedziec , chyba ze masz zamiar wyjasnic to w nastepnych rozdzialach.JESZCZE RAZ ROZDZIAL BARDZO UDANY !
OdpowiedzUsuńwiem na pewno, że chcę żeby żył Dumbeldore, bo mi się potem przyda :) no i oczywiście żyje Snape,w niektórych źródłach jest podawane, że Lavender zginęła w Bitwie, a w moim opowiadaniu mieszka razem z Ginny w pokoju. Co do reszty, to wyjdzie w praniu, ale wydaje mi się, że nie będę nikogo niepotrzebnie ożywiać.
UsuńHej, zostawiłaś link w komentarzu, a ja jak zawsze zajrzalam <3 naprawdę super sie zaczyna! Boskie, boskie, boskie! Dodaje do obserwowanych.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Catherine ;*
Nienawidzę Dramione, ale to mi się podoba : ) Informuj mnie o rozdziałach z łaski swojej (pisz na koniara1503@gmail.com)
OdpowiedzUsuńoczywiście, mam nadzieję, że razem z akcją pokochasz ich tak jak ja <3
UsuńBardzo ciekawe opowiadanie. Z pewnością będę czytała następne rozdziały. :)
OdpowiedzUsuńWeny życzę!
Pomysł jest po prostu genialny, szczerze gratuluję i podziwiam że są ludzie którzy potrafią coś wyskrobać co zainteresuje innych. Z niecierpliwością czekam na następne rozdziały! <3
OdpowiedzUsuńSuper <3 Pisz dalej ^^
OdpowiedzUsuńWitam!
OdpowiedzUsuńDobra muzyka i opowiadanie, a humor od razu staje się lepszy.
Zamierzam tu trochę posiedzieć i olać rosyjski.
Początek - zauważyłam, że powróciłaś do bloga, a sama historia ma prawie rok, więc nie będę się czepiać, bo przez 12 miesięcy można dużo zdziałać, ale pomysł ciekawy. :)
Idę czytać następny i nie obraź się, kiedy nie skomentuję wszystkich rozdziałów. ;>
Pozdrawiam, Braknes.
http://pokochac-smierciozerce.blogspot.com/